Sens prowadzenia domowego budżetu

Czy zapisywanie wydatków i planowanie ich ma sens? I tak i nie.

Jeśli ktoś wydaje dużo mniej niż zarabia, generuje oszczędności, ma zabezpieczoną przyszłość, spłacone kredyty – to z pewnością może sobie odpuścić. Dla takiej osoby prowadzenie dziennika wydatków i planowanie ich w przyszłości nie wniesie nic więcej ponad to, co już pewnie kiedyś zrobił. Chyba że chciałby nadal poszukać większych oszczędności, wtedy ta metoda pozwoli mu na przyjrzenie się, na co idą jego pieniądze.

Prowadzenie budżetu domowego szczególnie polecam osobom, które mają problemy ze związaniem wydatków od wypłaty do wypłaty lub wydają więcej niż zarabiają lub nie mają stałych dochodów (szczególnie ci ostatni powinni wiedzieć ile miesięcznie jest im potrzebne na życie).

Od czego zacząć:

  1. Zacznij od sprawdzenia jak (chociaż mniej więcej) wyglądają twoje miesięczne wydatki.

Ja zaczęłam od jednego miesiąca, żeby sprawdzić dokąd poszły moje pieniądze. O dziwo, okazało się, że pomimo, iż wydawało mi się, że wszystko jest OK, okazało się, że wydałam więcej niż zarobiłam. Szybko sobie wyjaśniłam w głowie, że na pewno to był specyficzny miesiąc, bo trzeba było kupić odzież na zimę, prezenty na święta, więc postanowiłam, że sprawdzę nie w grudniu (bo wtedy też okaże się, że wydałam więcej), ale w styczniu. I wtedy okazało się, że moje wydatki wcale nie zmalały. Nadal kupowałam odzież, pojawiły się kosmetyki, mnóstwo zabawek (pomimo, że okres świąteczny dostarczył dzieciom nowych prezentów, nadal wydawaliśmy na nowe dużo pieniędzy). I wtedy postanowiłam coś z tym zrobić.

  1. Zaczęłam zastanawiać się, jak nad tym zapanować. Znalazłam różne narzędzia, wybrałam odpowiednie dla mnie i postanowiłam monitorować wydatki codziennie (zbieram paragony lub zapisuję kwotę jeśli wydaję bez paragonu, a wieczorem wprowadzam do excela). Tak – dobrze widzisz. Codziennie. Dzięki temu po paru miesiącach mogłam ujrzeć obraz, na co wydaję w nadmiarze, co stanowi największe obciążenie dla mojej rodziny, a przede wszystkim ocenić, które wydatki są bezsensowne i można z nich zrezygnować. Oj, było parę takich pozycji i nadal widzę takie, które chciałabym zmniejszyć, ale pozostali członkowie rodziny się nie zgadzają:-). Warto też zsumować i zobaczyć, ile wydaje się nie tylko miesięcznie, ale i rocznie…. A wtedy wrażenie jest ogromne… jak ja mogłam tyle wydać…

Co mi to dało?

  • W końcu mam pełny obraz moich wydatków i wierzcie mi, zanim dokonam zakupu 5 razy się zastanawiam, czy to na pewno potrzebne.
  • Zaczęłam tworzyć listy zachcianek, nie kupować wszystkiego pod wpływem emocji (a reklamy, półki sklepowe i sprzedawcy często wzbudzają olbrzymią żądzę zakupu), ale odkładać nieprzemyślane zachcianki na późnej. Część z tych zachcianek nigdy nie jest realizowana, a część kupuję, skoro pomysł zakupu po kilku dniach nadal jest aktualny, a dana rzecz nadal potrzebna.
  • Zaczęłam planować miesięczne wydatki i wtedy zastanawiać się nad sensem niektórych wydatków oraz zmniejszeniem innych.
  • Każdą pozycję wydatku (grupę, bo wydatki mam posegregowane tematycznie) przerabiam co miesiąc pod kątem jej zmniejszenia i o dziwo! często wpadam na pomysły faktycznie ograniczające koszty.
  • Zaczęłam rzadziej odwiedzać galerie handlowe i sklepy internetowe wiedząc, że to pokusa, która buduje żądzę wydawania (w zasadzie zawsze można kupić coś, co się przyda).
  • I trzymam się kartki na zakupach bardzo boleśnie.

I co dalej skoro już wiem, jak wyglądają moje wydatki?

Dzięki temu możemy zacząć je „ogarniać” czyli usuwać niepotrzebne wydatki, zmniejszać koszty i zwiększać wydatki na budowanie oszczędności.

Jakie wnioski można wyciągnąć.

Na przykład: kiedy kończy się umowa z operatorem internetu, może warto wynegocjować lepsze warunki.

Wysokie rachunki za wodę oznaczają, że gdzieś wycieka jej za dużo – może jakiś kran przecieka albo płynie ze szlaufa na podwórku, albo za często włączam zraszacze……

Wysokie wydatki na jedzenie na mieście – oceń, czy nie lepiej dla budżetu i zdrowiej dla ciebie byłoby przygotowywać posiłki w domu, a kawę robić w biurze zamiast kupowania w kafejce w drodze do pracy.

Ciekawe rozwiązania można zastosować dla pozycji „zobowiązania”.

W pozycji „zobowiązania” kwota jest bajecznie wysoka? – zmniejsz raty poprzez nadpłatę kredytu, a koniecznie zacznij od tych zobowiązań, które są najmniejsze.

Ja zaczęłam od spłaty zadłużenia na kartach kredytowych – tam nie miałam tego dużo, więc szybko poszło. Gorzej idzie ze spłatą pożyczek konsumpcyjnych – wtedy pozostaje powolne nadpłacanie kredytu. Zobacz jak brak tej raty co miesiąc poprawi twój budżet. Spróbuj i zrób to, a zobaczysz ile dodatkowych środków pozostanie Ci do dyspozycji. A to można przeznaczyć np. na budowanie kapitału emerytalnego. Od czego zacząć? Nadpłać chociaż jedną ratę w roku, to już będzie spory sukces.

Przy okazji ćwiczę charakter – bo przecież uczę się systematyczności, wytrwałości i dyscypliny. A po jakimś czasie prowadzenie budżetu wchodzi w nawyk i nie umiesz już funkcjonować bez tej wiedzy.

A po co to wszystko ? Lepiej siedzieć na kanapie i marzyć …..

(o wakacjach na Kanarach, pięknej figurze, nowym samochodzie, itp.)

A ja mam dla Ciebie radę – przestań marzyć, a zacznij je mieć. Nie wiesz od czego zacząć? Pomoc jak wyżej – prowadzenie budżetu, ograniczanie wydatków, może zwiększanie przychodów (choć nie każdy ma taką możliwość) i oszczędzanie na dany cel. A na Kanary polecisz za własne znane ci środki, których nie skonsumowałeś, bo rozsądnie i realnie planowałeś i wydawałeś swoje pieniądze.

Ludzie, którzy nie oszczędzają, mówią, że na wiele ich nie stać. A tak naprawdę każdy może zacząć oszczędzać i budować swoje aktywa. Bez względu na to, ile zarabia. Na czym tracimy pieniądze? Przede wszystkich nie analizując własnych potrzeb i celów finansowych oraz nie inwestując nadwyżek finansowych. Nawet kiedy mamy większe dochody, więcej i więcej wydajemy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Konsumpcję na zaspokojenie potrzeb zastępujemy konsumpcją jakościową, markową, generalnie droższą…. A chwilę później przyzwyczajeni do luksusów zaczynamy wydawać pieniądze, których nie mamy, na rzeczy, których nie potrzebujemy, często by zaimponować ludziom, których nie lubimy…..

Policz, ile pieniędzy wyrzucasz w błoto. Zrób listę, za co musisz płacić, a z czego zrezygnować, po to by za nadwyżki pozostające z twoich dochodów zacząć budować swój kapitał.

Może pieniądze szczęścia nie dają, ale mu bardzo pomagają 🙂

Polecam do poszerzenia wiedzy na ten temat: