Czy warto mieć testament

Wpis gościnny: Ewelina Seratics

Z najnowszych badań Research Collective przeprowadzonych na zlecenie Fundacji Otwarte Forum we współpracy z kancelarią prawno-podatkową GWW wynika, że 1,8 mln Polaków powyżej czterdziestego roku życia napisało testament. To niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę dane GUS, z których wynika, że liczba wszystkich osób, które czterdzieste urodziny mają za sobą to prawie 20,3 mln.

Tak niewielka liczba sporządzających testament dziwi tym bardziej, że napisanie tego dokumentu jest niezwykle łatwe, a czas potrzebny na doprowadzenie całej sprawy od początku do końca to nie więcej niż kilka godzin. Testament bowiem – czyli dokument, w którym my sami decydujemy, co się stanie z tym, co posiadamy, gdy kiedyś nas zabraknie – to prosty dokument, który praktycznie można samemu napisać w domu.

Jeśli nie wiesz, jak określić i podliczyć to, co posiadasz, zajrzyj tutaj

Eskperci jednak zachęcają do wizyty u notariusza – sporządzając testament w kancelarii notarialnej będziemy mieć pewność, że po naszej śmierci nikt nie podważy naszej woli i nasze dobra otrzymają te osoby lub instytucje, które wskazaliśmy w testamencie. Testament notarialny nie jest też drogi – jego średni koszt to 200 zł netto. To naprawdę niewiele, jeśli porównamy go z ceną, którą często płacą rodziny osób, które nie zostawiły testamentu.

Jedną z takich osób jest Pani Milena. Mam nadzieję, że ta historia pozwoli lepiej zrozumieć na czym polega istota testamentu.

Gdy zabraknie testamentu, czyli dlaczego nie warto odkładać pewnych spraw “na później”

Milena usiadła w fotelu i zamknęła oczy. Po policzkach zaczęły spływać łzy. Właśnie zakończyło się postępowanie spadkowe, które od miesięcy całkowicie zawładnęło jej życiem. Jedząc, pracując, wychodząc z psem na spacer, nawet robiąc zakupy – cały czas myślała o tym, jaką ojciec zrobił krzywdę jej i jej rodzeństwu. 

Jeszcze trochę pożyję

Wystarczyło tylko napisać na kartce co chce komu zostawić, podpisać się i tyle. Bo do notariusza to na pewno by go nie zaciągnęła. I tak, za każdym razem, kiedy prosiła tatę, aby uregulował wszystkie swoje sprawy zanim będzie za późno, uśmiechał się tylko mówiąc “Oj, chyba życzysz mi szybkiej śmierci Milenko. Przecież ja mam dopiero 64 lata – jeszcze trochę pomęczysz się ze mną”.

Kto zajmie się tatą?

Męczarnią to by tego nie nazwała. Po prostu – mieszkała razem z tatą, opiekowała się nim, od kiedy pięć lat temu poważnie zachorował i praktycznie jemu podporządkowała całe swoje obecne życie. Rodzeństwo miało własne rodziny – Karol ledwo znajdował czas, aby zaspokoić wszystkie potrzeby swoich bliźniaków, a Monika właśnie poinformowała wszystkich, że spodziewa się trzeciego dziecka. Milena, znając właściwie odpowiedź, zapytała mimo wszystko brata i siostrę “kto zajmie się tatą?”, jednak – tak jak przewidywała – wybór “padł” na nią. 

Moje-nie moje mieszkanie

Do taty wpadali rzadko, choć trzeba przyznać, że Karol starał się, jak mógł. Raz w miesiącu przyjeżdżał autem zapakowanym po brzegi wodą mineralną, proszkiem do prania, konserwami, makaronami, ryżami i wszystkim innym, czego Milena nie byłaby w stanie wnieść za jednym razem na trzecie piętro ich mieszkania w krakowskiej kamienicy. “Ich mieszkania” – jak to śmiesznie teraz brzmi. Myślała, że skoro rodzeństwo ma własne nieruchomości – Karol mały domek pod Krakowem, a Monika kawalerkę po mamie na Podgórzu i mieszkanie w Bronowicach, to trzypokojowy lokal na Grzegórzkach, w którym mieszkała z tatą, będzie kiedyś jej.

Życie pisze własny scenariusz

Przeliczyła się – tata zmarł nieoczekiwanie, wcześniej niż “planował”. Na szczęście we śnie, więc pewnie nie czuł bólu. Na początku nie wiedziała co robić i jak się zachować. Zadzwoniła w końcu do Karola i poprosiła, żeby przyjechał i jej pomógł. Nie mógł, bo właśnie przeprowadzał starszego syna do nowego mieszkania, ale obiecał, że jak się ze wszystkim upora, to się odezwie. Nie odezwał się przez tydzień, tak samo jak Monika, która wysyłała jedynie sms-y tłumacząc, że nie chce denerwować maleństwa, które lada dzień pojawi się na świecie.

Co tata po sobie zostawił?

Milena z pomocą przyjaciółki załatwiła tacie pogrzeb, a kiedy pochowała go – rodzeństwo zjawiło się wprawdzie na cmentarzu, ale nie zostało na stypie – zabrała się za sprawy urzędowe. Okazało się, że tata miał trochę niepopłaconych rachunków, jedną kartę kredytową zadłużoną na 15 tys. zł, a do tego pożyczkę na 20 tys., która najwyraźniej nie została spłacona.

Czy jest testament?

W dwa dni po pogrzebie zadzwonił Karol z pytaniem, czy tata zostawił testament. Tego samego dnia dzwoniła też Monika. W tej samej sprawie. Milena – zgodnie z prawdą – powiedziała, że wprawdzie dokumentu nie ma, ale tata chciał zapisać jej mieszkanie na Grzegórzkach, bo Karolowi wcześniej kupił kawałek ziemi pod Krakowem, a Monika dostała ogromną kawalerkę po rodzicach. “Poza tym, wy macie, gdzie mieszkać, a ja nie” – dodała.

Sprawiedliwy (?) podział mieszkania 

I wtedy zaczęła się jazda. Bieganie po sądach, wynajmowanie prawników, oficjalne rozmowy z rodzeństwem za pośrednictwem poczty elektronicznej zamiast zwykłych, rodzinnych ustaleń. Żadne z nich – ani Karol, ani tym bardziej Monika – nie chcieli zgodzić się na to, by Milena przejęła mieszkanie. Oboje uważali, że trzeba je podzielić na trzy części i każde z rodzeństwa weźmie swoje. 

Prawniczka Mileny – wprawdzie droga jak diabli, ale ponoć bardzo skuteczna – przekonywała, że należy się jej klientce. “Rodzeństwo dostało już swoje, poza tym Pani opiekowała się ojcem przez pięć lat i porządnie dokładała się do codziennych wydatków, żeby nie powiedzieć, że pokrywała wszystkie koszty związane z jego utrzymaniem” – tłumaczyła mecenas.

Kto ma rację?

Niestety rodzeństwo tak tego nie widziało, o czym adwokat Moniki próbowała przekonać na rozprawie sędziego. Sama Monika właśnie urodziła synka, więc była fizycznie odcięta od sprawy. Karol natomiast zjawiał się w sądzie osobiście z rachunkami za zakupy dla taty. “Ale przecież tata zwracał ci te pieniądze” – broniła zmarłego ojca Milena, choć nie miała na to dowodu – tata oddawał bratu gotówkę.

Werdykt

Po jedenastu miesiącach walki – bo inaczej tego nie można określić – kilkunastu tysiącach złotych wydanych na prawników, leki uspokajające, wizyty u psychologa, po hektolitrach wylanych łez, bezsennych nocach, a przede wszystkim, po bardzo nieprzyjemnej serii wymiany zdań (bo rozmowami nie można tego nazwać) z rodzeństwem, zakończonych zupełnym zerwaniem kontaktu, Milena będąc wrakiem człowieka, dostała mieszkanie po tacie. Koszt, który poniosła był jednak niewspółmierny z “wygraną”. W końcu zdecydowała się sprzedać mieszkanie i wyprowadzić z Krakowa. Czując ogromny dyskomfort, po spłacie długów taty, przelała rodzeństwu pieniądze, które zostały po kupnie dwupokojowego mieszkania w nowej lokalizacji. Ponadto, wybrała się do notariusza i napisała testament. Tak na wszelki wypadek. 

Epilog

Sporządzenie testamentu nie zajmuje wiele czasu i nie kosztuje fortuny. Testament notarialny to 200 zł netto, a czas przygotowania tego dokumentu to godzina, czasem dwie. Nawet, jeśli Twoja sytuacja jest bardziej skomplikowana, lepiej wydać kilkaset złotych na poradę prawną niż skazać rodzinę na koszty, stres i niespodziewane okoliczności, których niestety sporo w sprawach spadkowych. Po więcej informacji związanych z pisaniem testamentów możesz sięgnąć wchodząc na stronę www.napisztestament.org.pl

O autorze:

Ewelina Szeratics, managerka ogólnopolskiej kampanii edukacyjnej Napisz Testament
www.napisztestament.org.pl

Więcej informacji znajdziesz tutaj:

FACEBOOK

INSTAGRAM

Testament

W ramach myślenia o zabezpieczeniu polecam tez wpis CZY TESTAMENT JEST WYSTARCZAJĄCĄ DYSPOZYCJĄ NA WYPADEK ŚMIERCI

Podobał Ci się powyższy artykuł?

Polub, udostępnij lub zostaw swój komentarz, abym wiedziała, że moja praca nie idzie na marne.

Będzie mi bardzo miło, jeśli odwiedzisz mnie na Facebooku!

Znajdziesz mnie też na:

Instagram joanna_postupalska

LinkedIn Joanna Postupalska-Bożek

You Tube Joanna Postupalska

Możesz również zamówić na maila powiadomienia o nowych wpisach. Zapraszam – zeskroluj wyżej.