Wpis gościnny: Łukasz Łakomy
Ja sam nigdy nie miałem żadnych długów ani kredytów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to nigdy ich nie będę miał. Jako Poznaniak z krwi i kości wychowano mnie w szacunku do pieniędzy oraz wpojono nawyk oszczędzania. Aby móc kupić mieszkanie bez posiłkowania się kredytem hipotecznym wyjechałem za granicę – do Anglii – by zarobić pieniądze. Dzięki ciężkiej pracy oszczędzaniu i inwestowaniu udało się to. Jestem więc żywym dowodem, że jest to możliwe.
Dług jest jak na powyższym obrazku. Otacza nas niby niewidzialny welon. Na początku nie sprawia problemu i może nawet ładniej wyglądamy. Ale owijają nas powoli kolejne zwoje, aż w końcu wpływa na całe nasze życie, nie możemy się ruszać, nie możemy oddychać… umieramy.
Zadłużenie Polaków
Opublikowany 15 lutego 2018 przez Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor raport o zaległym zadłużeniu przedstawia mroczny obraz naszych domowych finansów.
Stan bieżący
Na koniec 2017 roku 2 515 045 Polaków miało problem z terminową spłatą zadłużenia. Łączna kwota należności przekraczała 64 miliardy 490 milionów złotych. Daje to około 25 642 zł na osobę.
Do zadłużenia BIG zaliczył nie tylko kredyty mieszkaniowe i konsumpcyjne ale także pożyczki z firm pożyczkowych – tzw. chwilówki, zaległości w rachunkach za usługi telekomunikacyjne, prąd, gaz i czynsz. Do tego dochodzą długi mniej typowe: alimenty, grzywny, kary sądowe, mandaty oraz długi windykowane. Aby być uznanym za niesolidnego dłużnika należało mieć zaległość min. 200 zł wobec jednego wierzyciela przez okres co najmniej 60 dni. Choć po nowelizacji ustawy o BIG, po 13 listopada 2017, można już wprowadzić do rejestru dłużników po 30 dniach opóźnienia płatności.
Większość całkowitego zadłużenia stanowią zobowiązania pozakredytowe: 35,38 mld zł (55%), które należą do ponad 2 milionów 35 tysięcy osób. Pozostałe 29,1 mld zł (45%) to opóźnione spłaty kredytów u 951 tysięcy dłużników. Sytuacja odwróciła się w stosunku do roku 2016, kiedy to przeważały zobowiązania kredytowe.
W tym roku zanotowano spadek niespłacanych kredytów o 49 950. Zmiana ta niestety nie była spowodowana uregulowanie zobowiązań przez dłużników lecz inżynierią finansową w bankach. Instytucje finansowe sprzedały firmom windykacyjnym i funduszom sekurytyzacyjnym przeterminowane kredyty warte 5,1 miliarda zł. W ten sposób niespłacane zaległości zniknęły z bilansów banków, z Biura Informacji Kredytowej i ze statystyk..
Wzrost zadłużenia
Niestety liczba dłużników oraz kwota zaległości rośnie każdego roku. Przez 12 miesięcy przybyło ponad 193 tysiące osób a ich należności powiększyły się o prawie 10,8 miliardów złotych. To wzrost o 20% w ciągu zaledwie jednego roku! Choć to i tak lepiej niż w 2016 r kiedy to zaległości wzrosły o 26%, a niesolidnych dłużników przybyło 13%. Rośnie liczba osób z długami powyżej 10 000 zł – jest ich już ponad milion. Spada natomiast liczba osób z zaległościami poniżej 5 000 zł. To zła wiadomość bo oznacza, że zadłużamy się na coraz większe sumy.
Jeśli chodzi o rodzaje zaległych zobowiązań to mamy wzrost w stosunku do 2016 na wszystkich oprócz dwóch: karach za jazdę bez biletu i kartach kredytowych. Przeciętna wartość zaległego kredytu mieszkaniowego wzrosła o ponad 12% z 215 tysięcy do ponad 241 tysięcy. Opóźnione kredyty konsumpcyjne powiększyły się średnio o ponad 8% do 23 517 zł.
Wskaźnik zaległych płatności pokazuje, że na 1000 dorosłych Polaków 79,7 osób należy do niesolidnych dłużników. Jest to więcej niż 73,8 osób przed rokiem. Statystycznie więc 8% Polaków ma problemy finansowe.
Statystyczny dłużnik
Wśród osób o zaległych zobowiązaniach wyraźnie dominują mężczyźni, jest ich 62,3% i zalegają na ponad 44 miliardy zł. Jeśli chodzi o grupy wiekowe najgorzej wypadają 35-44 latkowie. W tej kategorii ponad 10% ma problem z przeterminowanymi płatnościami i do nich należy co trzecia niespłacona złotówka – ponad 19,6 miliardów złotych. Najmniej zaległości mają osoby powyżej 65 roku życia – “zaledwie” 6 miliardów złotych, czyli niecałe 10% całości.
Efekt 500+
Z ankiety przeprowadzonej przez InfoMonitor wyłania się pozytywny obraz rządowego programu 500 +. Dla 30% ankietowanych gospodarstw domowych dodatkowe środki były szansą na uregulowanie części lub całości zaległych płatności. Szkoda, że pozostałe 70% nie wykorzystało takiej szansy.
Niestety u 5% ankietowanych, dzięki dodatkowym dochodom z programu, nastąpiła poprawa zdolności kredytowej. Umożliwiło im to wzięcie pożyczki lub kredytu, na który wcześniej nie było ich stać. To bardzo krótkowzroczne myślenie bo co się stanie jeśli ten rządowy program się skończy? Rodziny zostaną z kredytami na 20-30 lat i bez dodatkowych środków na ich spłacenie.
Dlaczego dług jest zły?
Jest wiele powodów, dla których kredyt jest zły. Każdy z nas intuicyjnie to czuje, a ja osobiście nienawidzę długu. Wystarczy zadać proste pytanie: “czy jeśli masz długi nie chciałbyś się ich pozbyć”? Odpowiedź na pewno u wszystkich zaczyna się na: “tak”. W dalszej części zdania mogą pojawić się liczne argumenty “ale”, np: musiałem tą lodówkę mieć zaraz, nie stać mnie na kupno samochodu za gotówkę, wszyscy kupują mieszkanie na kredyt itd. Natomiast nie sądzę by ktokolwiek nie chciałby się pozbyć swoich długów. I to jest najważniejszy argument:
Dług i kredyt, tak samo jak nowotwór, jest zły – bo nikt nie chce go mieć
— Opiekun Finansów (@OpiekunFinansow) March 15, 2018
Strata pieniędzy
Nikt nie pożyczy nam pieniędzy za darmo. Za każdy miesiąc, w którym jesteśmy zadłużeni musimy zapłacić instytucji finansowej odsetki. Biorąc kredyt na samym początku płacimy również opłaty wstępne: prowizję, ubezpieczenie i inne. Mogą one być sprytnie poukrywane i nawet dołożone do kwoty kredytu. Obecnie odsetki nie mogą przekraczać 10% w skali roku. Jednak są firmy pozabankowe, które kreatywnymi sposobami potrafią podnieść koszty do setek i tysięcy procent w skali roku.
Kredyt wyczerpuje nas finansowo bo musimy oddać więcej pieniędzy niż pożyczyliśmy. Gdybyśmy poczekali z zakupem i oszczędzali w tym czasie pieniądze moglibyśmy sami zarabiać na odsetkach. A tak nie dość że nie zarabiamy to jeszcze tracimy bo odsetki musimy płacić komuś innemu. Na dodatek, większość rzeczy kupionych na kredyt traci z czasem na wartości. Samochody po 3 latach są warte 50-60% ceny, sprzęty RTV AGD jeszcze mniej.
Aby zrozumieć jak dużo zapłacimy za kredyt zobrazujmy to prostym przykładem. Dla kredytu w wysokości 10,000 zł, oprocentowaniu 10% w skali roku wziętego na 3 lata zapłacimy 1616 zł odsetek. Gdy długość spłaty wydłużymy do 10 lat wtedy odsetki stanowić będą ponad 58% kredytu. Przy kredycie na 20 lat oddamy bankowi dodatkowo 131% pożyczonej kwoty.
Utrata nawyku oszczędzania
Jeśli możemy kupić dziś coś na co nie mamy pieniędzy zanikną nam nawyki: oszczędzania, odkładania przyjemności na później i poświęcenia zachcianek w celu realizacji większego planu. A Jeśli je utracimy to nigdy nie uda nam się odłożyć większych pieniędzy na samochód, dom, czy emeryturę. Zawsze będziemy skazani na zadłużanie i zamiast się bogacić będziemy coraz biedniejsi.
W obecnych czasach łatwego kredytu taka sytuacja może trwać długo ale nie ma gwarancji, że pieniądz będzie zawsze tak tani i łatwo dostępny. Poleganie za pożyczkach może skończyć się spiralą zadłużenia i bankructwem.
Kupno rzeczy na które nas nie stać
Skoro nie mamy pieniędzy na kupno jakiejś rzeczy, to po prostu znaczy, że nas na nią nie stać. I to nie ważne czy to jest lizak, lody, zabawka, telewizor, buty, meble czy samochód. Niezależnie od kwoty powinniśmy się powstrzymać od zakupu.
Po chwili zastanowienia człowiek rozsądny musi dojść do wniosku, że albo może się bez danej rzeczy obejść albo zacznie oszczędzać by sobie na nią pozwolić. Człowiek nierozsądny wyda na wspomniane zachcianki albo pieniądze przeznaczone na rzeczy ważniejsze albo się zadłuży.
Myślenie krótkoterminowe
Aby ułatwić nam podjęcie decyzji do wzięcia kredytu instytucje finansowe stosują wyrafinowana i niestety skuteczną sztuczkę marketingową. Ukrywa się całą kwotę kredytu a uwypukla jedynie dużo niższą kwotę jednej miesięcznej raty. Tylko gdzieś na dole reklamy, drobnym drukiem napisana jest informacja o kwocie, oprocentowaniu i długości spłaty.
O ileż ładniej brzmi reklama: „kup nasz nowy samochód za jedyne 1 599 zł”, niż „kup nasz nowy samochód za 150 000 zł”. Obie oferty są w miarę równoważne bo pierwsza to kwota miesięcznej raty dziesięcioletniego kredytu na 150 000 zł oprocentowanego na 5% w skali roku. W pierwszej sytuacji pomyślimy: „Dobrze, stać mnie na to. Co prawda to jedna trzecia mojej pensji ale dam radę.10 lat szybko zleci”. W drugim przypadku natomiast stukniemy się w czoło i powiemy: ”Rety! To 3 lata mojej ciężkiej pracy i całej mojej pensji. Nie stać mnie na ten samochód.”
Dlatego zawsze musimy sobie policzyć koszt całkowity takiej oferty, ile zapłacimy przez cały okres kredytowania i czy nam się to opłaca. W internecie jest dużo gotowych kalkulatorów kredytowych, które nam to ułatwią.
Źródło problemów
Zadłużenie jest przyczyną wielu kryzysów rodzinnych i emocjonalnych. Rocznik statystyczny GUS z 2014 podaje, że rozwodów z przyczyn nieporozumienia na tle finansowym było 4 943. Jest to 7.5% z ogólnej liczby 65 761 małżeństw, które się rozpadły. Nie ma niestety informacji ile spowodowane było zadłużeniem. W skrajnych przypadkach ludzie przytłoczeni swoją sytuacją finansową są gotowi odebrać sobie życie. Statystyki policyjne dotyczące samobójstw z 2017 roku pokazują, że problemy finansowe były przyczyną 272 zamachów samobójczych. Zalicza się do nich nagłą utratę źródła utrzymania i złe warunki ekonomiczne/długi. Stanowi to 4.75% z ogólnej liczby (5276) wszystkich samobójstw.
Nawet spłacany kredyt pochłonie znaczną część finansów rodzinnych. To brzemię powoduje, że żyjemy w ciągłym lęku utraty pracy lub spadku dochodów. W takiej sytuacji stajemy się idealnym pracownikiem: łagodnym i potulnym, nie proszącym o podwyżkę, zostającym dłużej w pracy, pracującym nawet w dni wolne. Prędzej czy później odbije się to na naszym zdrowiu fizycznym, psychicznym oraz relacjach rodzinnych.
Nowoczesne niewolnictwo
Dług odbiera nam wolność – czyni nas nowoczesnymi niewolnikami. Nie podejmiemy żadnej ryzykownej decyzji życiowej, która mogłaby polepszyć nasz byt, ale chwilowo zagrozić naszym dochodom. Nie przeprowadzimy się do innego miasta lub kraju, nie będziemy szukać innej lepszej pracy. Na pewno nie zaczniemy rozkręcać własnego biznesu, który wymaga na początku sporych inwestycji. Nie będziemy inwestować w edukację naszą czy dzieci, ponieważ będziemy musieli kontrolować wydatki. A zwrot z takiej inwestycji jest niepewny i może zwróci się po kilku latach lub wcale. Nawet nie wyjedziemy na wakacje w dogodnym terminie, który byłby tańszy, by nie podpaść naszemu pracodawcy.
Wszystkie nasze działania skupią się na utrzymaniu status quo. Będziemy zadowoleni, że mamy jako taką pracę, że pensja wpływa na czas i możemy za nią spłacić raty oraz przeżyć kolejny miesiąc.
Ale czy to jest prawdziwe życie?
—————————————————————————–
Konkurs
Dla czytelniczek i czytelników bloga Oszczędzanie na przyszłość przygotowałem konkurs. Do wygrania będą dwie pamiątkowe srebrne ćwierćdolarówki. Są to monety z wizerunkiem Jerzego Waszyngtona wybite przed 1964 rokiem. Do tego czasu zawierały 90% srebra, jednak po demonetyzacji srebra zaczęto je bić z bezwartościowego stopu miedzi i niklu.
Warunki minimalne uczestnictwa są dwa: zapisanie się na mój newsletter i polubienie mojej strony na Facebook’u. Proszę więc o używanie prawdziwych danych i adresów email bym mógł te informacje porównać. Pierwsza moneta zostanie wylosowana wśród wszystkich osób, które spełnią warunki minimalne przez pierwsze 14 dni od daty publikacji tego wpisu. Druga moneta powędruje do osoby, która spełni warunki minimalne i zostawi najwięcej komentarzy pod przyszłymi i przeszłymi odcinkami na blogu Opiekun Finansów. A trochę ich już jest – prawie 50 w niecałe 3 miesiące blogowania. W przypadku remisu niezależna komisja (moja Żona) wybierze zwycięzcę na podstawie najlepszego komentarza.
Ze zwycięzcami skontaktuję się mailowo by uzgodnić szczegóły wysyłki.
Życzę miłej lektury i powodzenia!
Zdjęcie od Steinar Engeland z Unsplash
—————————————————
Autor: Łukasz Łakomy
Cześć! Nazywam się Łukasz Łakomy. Prowadzę podcast i blog Opiekun Finansów. Choć z wykształcenia jestem programistą to finanse są moją pasją. Rzuciłem świetnie płatną pracę w bankach inwestycyjnych w Londynie. W czerwcu 2017 roku, po 11 latach, wróciłem do Polski by pomagać innym oraz szerzyć wiedzę finansową i ekonomiczną.
Słuchając moich podcastów i czytając bloga dowiesz się jak zmienić swoje nastawienie, planować i zarządzać swoimi finansami, oszczędzać, rozsądnie inwestować i pozbyć się długów. Poznasz wiele nietradycyjnych form lokowania kapitału nie związanych z pieniądzem. Jednocześnie jestem nietypowym doradcą finansowym w pełni niezależnym od banków, funduszy i ubezpieczycieli. Nie sprzedaję żadnych produktów finansowych: pożyczek, ubezpieczeń, kredytów. Wybieram to co jest najlepsze dla Klientów i rekomenduję tylko to czego sam używam.
Jeśli macie jakieś pytania zapraszam do komentowania pod tym postem lub u mnie na blogu.